Dlaczego zdecydowałem się na bycie pierwszym kontaktem

                     Długo zastanawiałem się, czy zdecydować się na bycie pracownikiem pierwszego kontaktu, prawo mi tego nie zabraniało. Zawsze prezentowałem, teorię, że jako dyrektor nie powinienem, nim być. Dlaczego? Ponieważ twierdzę, że w tej instytucji, w której żyje tak wiele osób, ta jedna może poczuć się wyróżniona, a inne odrzucone. Jednak, czy tak będzie zależy tylko ode mnie; od mojej rozwagi w traktowaniu mieszkańca.
I mam zapewne rację, kiedy głoszę, że dyrektor nie powinien podejmować się tej funkcji, nie powinien dawać powodów do dyskusji, mieszkańcom, którzy będą mówili, że podopieczny dyrektora będzie miał lepiej, ale czy na pewno lepiej, żyjąc w tej zbiorowości. Może i tak, do dnia dzisiejszego sam reprezentowałem ten pogląd.
Dlaczego, jednak zdecydowałem się? Gdy stwierdziłem, że powinienem to zrobić, kiedy autentycznie, nie licząc na wyimaginowane korzyści wg, ktoś mnie wybierze i o tym przekona. Po drugie teorie, które głoszę będę mógł sam zweryfikować przed swym podopiecznym, zespołem terapeutyczno-opiekuńczym i samym sobą.
                        

           Jak do tego doszło, że złamałem się? Od dłuższego czasu, jako dyrektor zajmowałem się jednym z mieszkańców, szczególnie ze względu na jego podstawowy problem, to jest spożywanie alkoholu niekiedy w nadmiernych ilościach, wspierałem w tym względzie ówczesnego jego pracownika I kontaktu. Musiałem prowadzić z, nim rozmowy, kiedy skarżyli się inni mieszkańcy na uciążliwego będącego pod wpływem alkoholu współmieszkańca. Udawało się, to niekiedy z pozytywnym skutkiem. Okresy niepicia udawało się wydłużać. Życie jest, jednak życiem, nigdy nie ukrywałem, przed nim mego niezadowolenia ze względu na spożywanie alkoholu. Po jednym z zamkniętych leczeń, na które się sam zgłosił, przekazał mi do poczytania swój napisany w trakcie leczenia „Picorys”. Był on wydaje mi się dobrze napisanym” życiorysem picia”, a zarazem życia. Miałem okazję poznać go jako inteligentnego człowieka, który mając ukończone wyższe studia, w trakcie pracy zawodowej, mając ku temu okazje wpadł w pułapkę alkoholową. Leczenie nie przyniosło oczekiwanego skutku, w swym ” picorysie „, bardzo negatywnie według niego oceniał jego przebieg i podejmowane zabiegi terapeutyczne. Trochę w tym było także manipulacji, w której jest on bardzo dobry. Podkreślam, nasze rozmowy nie należały do przyjemnych, rozmawiając z nim wiedziałem, że rozmawiam z człowiekiem chorym, z choroby, której nie zdaje on sobie sprawy. Szanując jego godność jako człowieka, mówiłem mu wprost o jego problemie, nie owijałem nic w bawełnę, mówiłem mu bez ukrywania prawdy co myślę o jego piciu i co myślą o jego nałogu inni.
Bardzo lubił i zawsze cenił sobie rozmowy z psychologiem i właśnie Panią Krysię – psycholog wybrał na swój I Kontakt, jednak Pani Krysia ze względu na zmianę miejsca zamieszkania zmuszona była, odejść z pracy. Pozostała sprawa, kto będzie jego pracownikiem I kontaktu? Wybrał mnie. Argumentował ten fakt, że i tak ja jestem jego powiernikiem i doradcą poprosił mnie, abym się zgodził. Po długiej rozmowie, zadając mu pytanie, Czy wie, co robi? mając na myśli moje poglądy jak z jednej strony zadeklarowanego przeciwnika spożywania alkoholu na terenie domu. Odpowiedział, że wie i zrozumie moje najtrudniejsze posuniecie jako dyrektora w oderwaniu od pracownika I kontaktu, ponieważ mnie ceni i ma do mnie zaufanie. (Czyżby kolejna manipulacja czy szczerość?) 

              Jednak ze względu, na dodatkowe obciążenie czasowe i faktyczne problemy, które mnie czekały, długo zastanawiałem się. Przeważyło, jednak przeświadczenie, że nie jestem tylko jak, by się to wydawało, administratorem domu, ale także jego pracownikiem, człowiekiem od pomagania. I zdecydowałem się. Podczas zespołów terapeutyczno -opiekuńczych, na którym mój podopieczny był omawiany, ja przedstawiałem swe diagnozy  jego problemów , w kontekście realizacji dotychczasowego planu wsparcia. Wszystkie materiały oraz projekty planów z nim uzgadniałem   co potwierdzał mi swym podpisem, zawsze razem byliśmy podczas spotkań zespołu na których był omawiany.   Zawsze towarzyszyła mi niepewność, czy będzie on   trzeźwy i czy dotrzyma danego mi słowa. Z tą kondycją na spotkaniach zespołu bywało różnie, plany realizowaliśmy także różnie, ale jedno co mogę powiedzieć zmieniło się wiele. Mój podopieczny w znacznym stopniu ograniczył picie alkoholu, przerwy między piciem wydłużały się, a ciągi były bardzo krótkie.   Nie było łatwo, tylko że w naszej pracy nigdy nie jest łatwo. Nie można iść na skróty, trzeba cierpliwości i nie można zniechęcać się porażkami. Bo my od razu świata nie naprawimy, ale musimy się starać, to robić. To jest nasze zadanie, które przyjęliśmy na siebie podejmując tę pracę. Zaznaczmy jeszcze, że wszystkie działania podejmowane w ramach tej roli, podejmujemy poza wszystkimi obowiązkami wynikającymi z umowy o prace na swym stanowisku. Wszystkim koleżankom i kolegom pracownikom pierwszego kontaktu, życzę dużo satysfakcji w swej pracy i jak najmniej zwątpień. Pamiętajmy wszystko to czynimy dla dobra naszego mieszkańca.