Fundament i cegiełki, czyli o funkcjonującym zgodnie z potrzebami jego mieszkańców domu pomocy społecznej

                 Rozpoczynam tą tematykę , tekstów na blogu, aby w luźniejszy niż na stronach, bez naukowego, a bardziej z praktycznego podłoża pogadać trochę o formach i metodach pracy domu.  Do oczywistego faktu, że bez wypróbowanych form i metod pracy nie da rady pracować w tej instytucji jestem święcie przekonany. Wielu już próbowało i nie wyszli na tym dobrze. Oprę się na rozwinięciu głównie tych form , które są wymagane rozporządzeniem. Zacznę od zespołu terapeutyczno-opiekuńczego, a następnie kolejne, pracownik I kontaktu, terapia i cały program terapeutyczny. Zaczynam od zespołu, bo nasza praca jest zespołowa. Indywidualności nawet najlepiej przygotowane do pracy nie są w stanie nic zdziałać, mogą pracować mało efektywnie lub zostać same ze swymi pomysłami. 

    Praca zespołowa w domu, to podstawa wszelkich działań. Wiem, każdy powie, że to trudne, bo trudno stworzyć dobry rozumiejący się zespół. Zawsze musi być lider, a w przypadku domu wielu liderów na poszczególnych odcinkach. I tak jak zespół nie może być tylko ”formalnie „powołany i „formalnie” działający, tak zdobycie pozycji lidera nie jest łatwe. Na te pozycje trzeba sobie zapracować, właśnie w relacjach z zespołem. Jak ostatnio czytam na Facebooku, przykłady pracy, a szczególnie efekty tej pracy, szalone pomysły kierowników, to mogę pytać, gdzie jest ZTO. Prawdopodobnie jest, bo być musi, ale tylko formalnie, bo wszystko najlepiej wie Pani Kierownik, a każdy pracownik ma pracować i nie gadać, bo jak pogada, to po premii. Ja wiem , że w obecnych czasach, przy takim bezrobociu trudno o samobójców i sprzeciwieniu się kierownikowi, czy dyrektorowi. Tylko, to do niczego nie prowadzi. Powiem ostrzej w tej pracy same ambicje bycia „KIMŚ” nie wystarczą, bycie „KIMŚ” w zespole, to jest coś. A autorytetu , wiedzy, nie nabywa się wraz z angażem, czy nominacją. Na, to bycie „KIMŚ” trzeba mocno popracować. 

           Pracujący w domach, to ludzie o wielu zawodach, za wyjątkiem pielęgniarek, fizjoterapeutów, psychologów, ale i dla nich praca w domu jest bardzo tajemna i do wypracowania własnych rozwiązań. Tak naprawdę nikt nie przygotowuje do tej pracy. W moim mieście w szkołach prywatnych istnieją kierunki np. Opiekun w domu pomocy społecznej, tylko tak za bardzo nie wiem , kto je kończy. Nie miałem okazji poznać jeszcze absolwenta takiego kierunku. Udało mi się zapoznać z przedmiotami, ale nie było tam niestety tych , które stanowią podstawę funkcjonowania domu. Chodzi mi głównie o przedmioty, czy zagadnienia przygotowujące do pracy jako „pracownika pierwszego kontaktu”, zespołu opiekuńczo- terapeutycznego, opracowywania programów terapeutycznych domów, opracowywania planów adaptacji, czy wspierania. Nie samą pielęgnacja zajmuje się pracownik domu, choć jest ona bardzo ważna i niekiedy pierwszoplanowa. Skończmy, jednak z narzekaniem, niema, to niema i trzeba dać sobie radę. Jako doświadczony praktyk po kilku rozmowach z Kierownikami działów, pracownikami jestem w stanie określić , czy w tej, czy innej placówce zespół działa, czy stanowi tylko formalne ciało. 

             Dobrze działający zespół terapeutyczno-opiekuńczy i wchodzący w jego skład pracownicy pierwszego kontaktu, to autentyczny fundament prawidłowego funkcjonowania domu. Tak fundament, ale jeśli ten fundament będzie słabo wykonany nie będziemy na, nim w stanie zbudować dobrego domu. Ponieważ te cegiełki, czyli pracownicy domu, nie będą stanowić jednolitych ścian, tylko wypadające raz po raz, powodować będą dziury w ścianach i konieczność ciągłego naprawiania. Ale ten dom można podstemplować i podeprzeć, aby się nie rozleciał. Tylko, wtedy właśnie będzie, to bardzo sformalizowana instytucja i działający tylko formalnie zespół, a nie autentyczna formuła pracy. Dyrektor nie będzie występował w roli konserwatora, który wciąż zakleja dziury w ścianach. Zespół działa na podstawie opracowanych przez pracowników pierwszego kontaktu wraz z specjalistami, planach adaptacji, czy wsparcia mieszkańca, a zbiór tych planów stanowi podstawę funkcjonowania domu. Nie ma tu miejsca na indywidualne występy i realizacje mijających się z potrzebami mieszkańców własnych ambicji np. kierownika. Dobrze działający zespół zapewnia właściwą komunikację i wymianę propozycji wynikających z pracy bezpośredniej z mieszkańcem. Wówczas, to wszystkie decyzje , tak np. nie kierownika, dyrektora, ale zespołu są dla wszystkich jasne i oczywiste. Tak naprawdę zespół terapeutyczno-opiekuńczy na bieżąco monitoruje to, co się w domu dzieje, na bieżąco koryguje pracę całego zespołu pracowników. A i kierownicy mają świeże informacje od pracowników, których winni wspierać w ich działaniach, a nie tylko zmuszać do realizacji własnych pomysłów. Mam też propozycje dla dyrektorów, posłuchajcie raz po raz tego o czym dyskutuje się na zespole, jak realizowane są plany wsparcia, a w sumie jak pracuje dom, jego poszczególne cegiełki i zobaczycie wtedy, czy nie wypadają . Nie będę namawiał kolegów i koleżanek  dyrektorów do bycia samemu, pracownikiem pierwszego kontaktu, ja nim jestem i powiem, że mi się to przydaje w pracy. Może budzi kontrowersje u kolegów dyrektorów i w organach kontroli, ale pozwala na zbieranie własnych doświadczeń z zakresu pracy z mieszkańcem w tej roli.

             Choć jest to delikatna materia wymagająca przemyślenia. To się naprawdę przydaje , zapewniam, tym bardziej, że ZTO stanowi doskonały instrument w Kontroli Zarządczej całokształtu pracy z mieszkańcem. Oczywiście, jak wcześniej wspomniałem , chciałem w luźniejszej formie zasygnalizować zalety nie formalnego, a autentycznego funkcjonowania zespołu. O roli i jak powinien przynajmniej w mojej wyobraźni i praktyce funkcjonować zespół terapeutyczno-opiekuńczy piszę w zakładce działu metodycznego Vademecum. Zapraszam jak zawsze do dyskusji i wymiany doświadczeń. Po przeczytaniu całego tekstu, wiadomo już dlaczego takie zdjęcie otwiera ten tekst.