„Aby się chciało chcieć” -, czyli o aktywizacji mieszkańców domu pomocy społecznej i nie tylko słów kilka.

                      Na wstępie odniosę się do statystyki popularności tematów na mojej stronie pomagajmy – skutecznie.pl. Przez cały rok, rekordy czytelnictwa ma temat: Aktywizacja mieszkańca. Tylko w okresie urlopowym co mnie bardzo cieszy musiał ustąpić miejsca tekstom na Blogu. Dlatego też w takiej formule jak pisałem o poprzednich zagadnieniach potraktuję i to, jedno z ważniejszych w życiu każdego mieszkańca w domu. mieszkańcowi nudzącemu się, nie wiedzącemu co zrobić z czasem przychodzą do głowy różne pomysły. I, to nie zawsze zgodne z wolą współmieszkańców, jak np. zasiadanie i popijanie alkoholu, by czas szybciej biegł. Całość tego zagadnienia sprowadziłem do stwierdzenia,” aby się chciało chcieć”. Powinno się tu zadać pytanie, Komu ma się chcieć? Odpowiedź jest dla mnie prosta mieszkańcom domu, ale także wszystkim pracownikom domu zaangażowanym w proces wspierania mieszkańca. Nie tylko terapeutom. I wiem, co mogę usłyszeć, ale oni są zatrudnieni po to, aby organizować czas mieszkańcom. Zgadza się są oni po to, tylko nie ma ich tylu, aby byli w wystarczającej ilości przez cały niezbędny czas oraz tydzień. Jest, to dom a w domu także pozostali pracownicy powinni się wspierać w swych działaniach, bo są to działania nakładające się na siebie. Ale co robić ma mieszkaniec, organizować czas samemu, uczestniczyć w czasie organizowanym przez terapeutów zajęciowych, czy organizować go wspólnie z terapeutami innym współmieszkańcom. A, czy tylko z terapeutami? I tutaj pojawia się kolejny problem, a zarazem pytanie, kto powinien uczestniczyć w aktywizowaniu mieszkańców? oraz organizowaniu, im także czasu wolnego. Jeśli jest to dobrze zorganizowany dom, z uzupełniającymi się w procesie wspierania pracownikami, to problem nie istnieje. W przeciwnym wypadku wystąpi na pewno lub już istnieje, ale my tego nie dostrzegamy, szczególnie jego przyczyny. Jaki on będzie na pewno wielowątkowy, od złej atmosfery wśród mieszkańców, konfliktów, do problemów zdrowotnych. Podstawą podejścia do tego zagadnienia jest typ domu oraz stany psychofizyczne mieszkańców. 

               Dlatego też wg mnie, tak ważnym jest, aby opracować w każdym domu „program terapeutyczny”, w którym praktycznie, a nie schematycznie ustali się Grupy terapeutyczne, do których przypisane zostaną odpowiednie formy pracy z mieszkańcem. Szczególnie ważni będą tutaj realizatorzy tego programu oraz konkretni mieszkańcy w zależności od ich możliwości psychofizycznych. Ponieważ żaden mieszkaniec nie powinien być pozostawiony w tym zakresie samemu sobie. Dotyczy, to szczególnie mieszkańców leżących, z utrudnionym kontaktem, dla których jedynym zajęciem i kontaktem z pracownikami domu, może okazać się czas wykonywania czynności pielęgnacyjno – opiekuńczych, czy karmienia, a tak naprawdę pozostaje mu telewizor i patrzenie w sufit. Każdy mieszkaniec, który odbiera jakiekolwiek bodźce zewnętrzne powinien je otrzymywać, w takiej formie i ilości jaką akceptuje dając informację zwrotną w sposób, symboliczny znany pracownikom stale z, nim pracującym, gest, mimika twarzy itp.  Oczywiście, wszyscy szukają w każdym podejściu do aktywizacji mieszkańców sposobu w, jaki to robić. I niestety nie znajdą gotowej recepty, w żadnym podręczniku czy materiale na ten temat. Znajdą sposoby, metody, czy będą one skuteczne w stosunku do indywidualnego mieszkańca? powiem, że nie. Może stosując metodę „chybił trafił „coś się przyda. Ale, czy tak powinno być? Trzeba tu mieszkańca poznać, a ten proces zaczynamy od chwili odwiedzenia go w jego miejscu zamieszkania przed przyjęciem do domu, poprzez okres adaptacyjny. Na pewno metodą nie jest przymuszanie mieszkańca np. poprzez zamykanie drzwi do pokoi w ciągu dnia, aby nie mieli się, gdzie podziać i poszli na terapię. Dowiedziałem się o tej pseudo metodzie na Facebooku. To nie metoda i ci, co to robią nie tylko łamią prawa mieszkańca co do wyboru sposobu i stylu życia, ale prawa człowieka, uważam, że nie powinni pracować w domu. 

                 Sami sobie odpowiedzmy, czy lubimy jak nas się do czegoś zmusza, czy jesteśmy szczęśliwi, kiedy musimy w naszym prywatnym domu wykonywać czynności, których nie cierpimy. Nie na pewno nie jesteśmy. A mieszkaniec domu, się od nas czymś różni, powiem nie, mieszka on w innym domu, ale człowiekiem jest takim samym, może trochę zmieniony toczącą go chorobą. Dlatego tak istotną według mnie rolę może w całokształcie pracy z mieszkańcem odegrać może dobrze opracowany i stale aktualizowany program terapeutyczny domu. Nie będę się w niego wgłębiał, bo szczegóły można znaleźć na Stronie, podział na Grupy powinien być podstawą pracy nie tylko terapeutów zajęciowych, ale wszystkich pozostałych pracowników. W trakcie realizacji tego programu, ważną rolę zajmie współdziałanie terapeutów zajęciowych z fizjoterapeutami w zakresie usprawniania mieszkańca. Opiekunów, którzy w trakcie wykonywania czynności pielęgnacyjnych, poprzez aktywizowanie do wykonywania pewnych czynności samodzielnie przez mieszkańca, utrwalać będą w ten sposób przywrócone umiejętności przez kolegów i koleżanki. To samo dotyczy np. utrwalania i ciągłych ćwiczeń przez pozostałych pracowników, a zapoczątkowanych np. przez logopedę. Nie uda się realizacja całości takiego Programu bez współdziałania wszystkich pracowników, tak jak w każdej innej dziedzinie życia domu. Indywidualne działania nie zawsze są wskazane, a jeśli występują, to muszą wynikać z programu. Tutaj też liczy się praca zespołowa. To ze sprawa aktywizowania jest ważna, jestem przekonany. Ponieważ pracownicy domów poszukują wiedzy na ten temat. Nie ma jej za wiele, jak na każdy temat funkcjonowania domów. Nie o gotowe recepty tu, jednak chodzi, Ja bym bardziej położył nacisk na to, aby pracownikom bez względu na stanowisko” chciało się chcieć” i podchodzili do tej pracy zespołowo rozumiejąc jej znaczenie dla funkcjonowania domu, a przede wszystkim zaspakajania potrzeb jego mieszkańców. Bo oni są najważniejsi.